Pierwszy DS odmienił świat samochodów. Kiedy powstał w 1955 roku, był zjawiskiem wśród klasycznej (czytaj: lekko przedwojennej) motoryzacji. Gdy w 1975 r. ostatni egzemplarz DS-a zjechał z taśmy, mimo 20 lat produkcji ciągle nie był anachronicznym przeżytkiem. Wydawało się, że historia modelu stała się? historią. Francuzi wskrzesili jednak jego legendę. Ale nie tak, jak BMW markę Mini czy Fiat model 500. DS5, który zadebiutował w 2011 roku we Frankfurcie, to połączenie minivana z kombi i limuzyną segmentu D ? z aspiracjami do klasy premium. Z tamtym, legendarnym DS-em ma wspólną tylko nazwę?
Z zewnątrz?
Jeżeli jakiś Citroen nazywa się DS5, to jak wskazuje logika, powinien być twórczą kontynuacją Citroena C5. I owszem? nie jest. DS5 powstał bowiem na płycie podłogowej Peugeota 3008. Zaskoczenie? I to spore. Ale pewnie to właśnie tłumaczy brak hydropneumatycznego zawieszenia, za które tak ceniono ?tamtego? DS.-a. Wprawdzie ani na zewnątrz, ani we wnętrzu tego nie widać, ale DS5 jest teoretycznie mniejszy? niż jest!
To, co widać na zewnątrz to spore, ale nie pozbawione finezji we francuskim stylu auto wyglądające jak kombi i minivan zarazem. Dłuższy, z wyjątkowo udanym grillem i ostrzejszymi przetłoczniami przód. Tył, w stylu hot hatcha, podkreślony dwoma fajkami wydechu i doskonale wkomponowanymi lampami oraz cała reszta, pod naprawdę pięknie sklepionym łukowo dachem. Nie żeby coś rewolucyjnego, ale doskonale zrobione i w bardzo dobrym stylu.
DS5 mierzy 4530 mm długości, 1871 mm szerokości i 1506 mm wysokości. Przy rozstawie osi wynoszącym 2727 mm plasuje się wśród największych przedstawicieli segmentu D. Za to bagażnik nie należy do ekstremalnie dużych. 456 litrów do linii okien i około 1300 litrów po złożeniu foteli wskazuje, że konstruując auto Francuzi myśleli bardziej o wygodzie pasażerów niż o ich bagażu.
? i w środku
W tym miejscu warto wspomnieć, że w 2013 roku auto przeszło ?humanizację?. Dlaczego właśnie w tym miejscu o tym wspominam? Otóż, pierwszy DS5 był autem dla odkrywców. Tak, dla tych, którzy lubią odkrywać do czego służy dany przycisk lub dźwigienka. A było ich w tamtym DS-ie coś koło 60! Kiedy po raz pierwszy wsiadłem do kabiny tego, od razu poczułem ulgę. Kilkanaście przycisków i do tego wszystkie standardowe. Miejsce pracy kierowcy wygląda jak miejsce pracy kierowcy, a nie kosmonauty. I to jest naprawdę dobra wiadomość.
Poza tym wnętrze to komfort, świetne spasowanie materiałów, ich dobór w myśl zasady elegancja-Francja. I to nie jest pusty frazes. Są auta, z których dużo milej się wysiada niż wsiada. DS5 zdecydowanie do nich nie należy. Sam zamysł stylistyczny, ale też dbałość o szczegóły z jakimi wszystko poskładano w jedną, spójną całość, sprawiają że kokpit opuszcza się z żalem.
Technologia
Trudno się dziwić faktowi, że DS to auto wszystkomające. W ofercie znajdziemy trzy wersje wyposażenia. Niezależnie którą wybierzemy, otrzymujemy w zasadzie wszystko, co motoryzacja oferuje. ABS, ASR, ESP, EBD, EBA, przednie i boczne poduszki powietrzne, kurtyny. O wygodę kierowcy dba Head-Up Display, zwany przez Francuzów VTH (Visualisation Tete Haute), skórzane wykończenie deski rozdzielczej oraz dwustrefowa automatyczna klimatyzacja z nawiewami w drugim rzędzie, system audio CD RDS MP3 z sześcioma głośnikami, lub opcjonalny system HiFi Denon z dziesięcioma głośnikami i wzmacniaczem cyfrowym. Do tego lampy ksenonowe, nawigacja, kamera cofania, czy podgrzewane fotele. W testowanym egzemplarzu znajdują się ponadto 6-biegowa automatyczna skrzynia biegów i 181-konny motor BlueHDi pozwalający rozruszać ważące około 1500 kg auto do pierwszej setki w około 9,2 sekundy.
Wrażenia z jazdy
Czego nie znajdziemy? Otóż, wspominanego już wyżej zawieszenia hydropneumatycznego. Jest konwencjonalne, ale jego sprężysta charakterystyka pasuje do możliwości prawie 200-konnego silnika. Zawieszenie nie psuje też tradycyjnie wysokiego komfortu tłumienia nierówności, choć nie daje możliwości wyboru bardziej miękkich czy twardych nastawów. Układ kierowniczy zapewnia natomiast dużą precyzję działania. Choć ?DS-ka? to nie auto sportowe, bezpośredniość jego działania daje sporo frajdy z jazdy.
Silnik, czyli ekologiczny diesel BlueHDi wywarł na mnie spore wrażenie. Oczywiście, miedzy bajki włóżmy podane przez producenta dane o spalaniu w granicach 5,2 litra oleju napędowego w mieście czy 4,1 litra w trasie. W realnym świecie auto konsumuje około litra więcej. Średnia z redakcyjnego testu wyniosła około 6 litrów, co, zwarzywszy na gabaryty i wagę auta, uważam za wynik doskonały.
Reakcja na gaz, pomimo skrzyni automatycznej, jest wręcz wzorcowa Jednostka chętnie wchodzi na obroty, jest też bardzo elastyczna. Po prostu moc 181 koni (osiągana przy około 3700 obrotach i 400 Nm przy 2000 obrotów) idealnie pasuje do rozmiarów tego auta, a ostre wciśnięcie pedału gazu zapewnia miłe dla ucha efekty dźwiękowe.
Okiem przedsiębiorcy
Citroen DS5 do tanich, niestety, nie należy. Producent życzy sobie za najtańszy wariant około 105 700 złotych. Z kolei najdroższy to koszt w granicach 140 tys. złotych. To sporo, zwarzywszy że marka DS (Citroen traktuje DS-y w zasadzie jako oddzielną markę) mimo wszystko jeszcze do motoryzacyjnej ekstraklasy nie awansowała.
Jak sfinansować zakup? Poprzez Citroen Bank. W ofercie znajdziemy kredyt bez wpłaty własnej i okresem od 6 do 86 miesięcy. W przypadku leasingu, dealerzy podchodzą do ewentualnych leasingobiorców bardzo indywidualnie. Można więc wynegocjować całkiem dobre warunki. Wpłata własna w przypadku leasingu wynosi minimum 10% wartości, a okres trwania umowy leasingowej ? do 60 miesięcy.
Podsumowanie
Auto ma naprawdę sporo atutów. Wyjątkową stylistykę, wysoką jakość wykończenia, mocny, dynamiczny i oszczędny silnik 2.0 BlueHDi i bogate wyposażenie standardowe. Ma też jedną wadę. Jest nią, w mojej opinii, cena! Ale, może się mylę?
Tekst i zdjęcia Artur Balwisz