Chevrolet wychodzi z Europy Środkowo Wschodniej i Zachodniej. Tak zadecydowało kierownictwo General Motors.
Koncern zamierza przyspieszyć rozwój na rynku europejskim poprzez umocnienie pozycji swoich marek w segmencie głównym oraz premium. Poczynając od roku 2016, GM będzie rywalizował na europejskich rynkach wolumenowych pod szyldem Opel oraz Vauxhall. Z kolei należąca do grupy marka Chevrolet wycofa się ze sprzedaży nowych samochodów w segmencie głównym rynku Europy Zachodniej i Wschodniej, głównie z powodu skomplikowanego modelu biznesowego oraz trudnej sytuacji ekonomicznej w Europie. Marka Chevrolet podkreśla, że dotrzyma wszelkich zobowiązań gwarancyjnych, wspólnie z dealerami i autoryzowanymi serwisami zapewniać będzie nadal wysoki standard usług serwisowych, a także gwarantuje dostęp do oryginalnych części zamiennych przez co najmniej 10 lat.
Chevrolet, jako czwarta największa marka motoryzacyjna na świecie, dostosuje zamiast tego swoją ofertę pod kątem wybranych modeli o statusie ikony (takich jak np. Corvette) na rynku Europy Zachodniej i Wschodniej. Będzie też nadal szeroko obecna na rynku w Rosji oraz krajów CIS byłego ZSRR. Z kolei marka Cadillac, która jest na etapie finalizacji planów ekspansji na rynku europejskim, wzmocni i rozbuduje własną sieć dystrybucyjną w ciągu najbliższych trzech lat wraz z przygotowaniami do wprowadzenia szeregu nowości produktowych.
Naprawdę, trudno komentować te informacje. Wynika jednak niezbicie, że szefostwo GM straciło chyba czujność klasową bo wyprowadzając Chevroleta z Europy wzmocni nie Opla, tylko Kię czy Hyundaia. Bo to właśnie koreańskie koncerny zyskają na wyjściu z Chevroleta z Europy. Wydaje się, że szefowie GM wywnioskowali, że jeżeli wyprowadza z Europy tańszą markę, klienci Chevroleta masowo zaczną szturmować salony Opla. A daj im Boże, tylko ja jakoś tego nie widzę. Wiem za to, że w Kii i Hyundaiu już strzelają szampany?
Autor: Artur Balwisz/Samar