Nie wiem, jak Wy, ale ja widzę coraz więcej Q8 na drogach. To oznacza, że topowy SUV z Ingolstadt spodobał się polskiej klienteli.
Teraz jego oferta zostaje wzbogacona najmocniejszym wariantem, który nazywa się oczywiście SQ8. Pod względem stylistycznym, wyróżniają go emblematy, grill z charakterystyczną kratą, przeprojektowane zderzaki, nakładki progowe, dyfuzor, spojler i cztery końcówki układu wydechowego. Całość dopełniają 5-ramienne felgi aluminiowe.
Pod maską znajdziemy 4-litrowego diesla generującego 435 KM i 900 Nm. Ten godny potencjał trafia na obie osie za pośrednictwem 8-biegowego automatu. Sprint do pierwszej setki zajmuje 4,8 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 250 km/h. Nieźle, jak na 2,2-tonowego potwora.
Co ciekawe, auto wyposażono w trzy turbiny – dwie klasyczne i jedną elektryczną. W ten sposób zlikwidowano efekt turbordziury i można uzyskać właściwą moc w pełnym zakresie obrotowym. Ponadto, mamy do czynienia z miękką hybrydą. Zastosowano tu rozrusznik zintegrowany z alternatorem, który odzyskuje energię (np. z hamowania) i zasila różne urządzenia pokładowe. W trybie tzw. „żeglowania” sama elektryczność jest w stanie napędzać auto przez ok. 40 sekund.
SQ8 ma być nie tylko szybkie na prostych. Dzięki rozłożeniu mocy na obie osie w stosunku 40/60 (przód/tył), systemowi czterech kół skrętnych i nowoczesnym stabilizatorom, auto powinno być także skuteczne w zakrętach. Pozostaje więc czekać na pierwsze testy!